środa, 15 czerwca 2016

Motylek.

   Robaczkowi kilkanaście lat temu oderwała się noga. Robaczek z oderwaną nogą przeżył trzy czy cztery przeprowadzki. Trójce dzieci brak jednej z kończyn w zabawie nie przeszkadzał, aczkolwiek  kilka razy do roku upominały się o przyszycie nogi robaczkowi. Po dziesięciu latach noga robaczka wróciła na swoje miejsce co wywołało niemałe poruszenie w domu. Co ma wspólnego robaczek z motylkiem? Nie, robaczek nie przepoczwarzył się, leży w worku wraz z innymi pluszakami. Jakiś czas temu Malutka poprosiła mnie o zrobienie motylka. Na początku myślałam, że ma być to ozdoba na włosy. Malutka jednak szybko wyprowadziła mnie z błędu: "nie, taki jak kotek do przytulania". Motylek na realizację czekał rok. No może niecały. W porównaniu z przyszyciem nogi u robaczka motylek powstał w ekspresowym czasie co również nie uszło uwadze rodziny. Pierwszy pomysł zrobienia skrzydeł niestety spalił na panewce. Wydaje mi się, że niepotrzebnie skrzydła lekko wypchałam. Lepsze byłyby same zszyte podwójne koła. Następny zrobię inaczej. Motylka nie robiłam z żadnego schematu. Zapisywałam podczas pracy i teraz muszę znaleźć kartkę, uporządkować schemat i przepisać do zeszytu.
  A oto prototyp w pierwszej odsłonie:


Nie dość, że nie umiem robić zdjęć, to na dodatek aparat zaczął szwankować. Albo muszę się dorobić lepszego sprzętu, albo nauczyć się robić zdjęcia aparatem z telefonu. Chociaż "złej baletnicy, przeszkadza rąbek u spódnicy".
   W ten piękny i słoneczny poranek pozdrawiam wszystkich czytelników. Kasia.

4 komentarze: