Czas jaki powinnam poświęcić na pisanie postów, wykorzystuję na pływanie. Niestety, nie na żadnej jednostce pływającej, chociaż gabarytowo mogłabym za taką robić, ale wpław i nie w jakimś ogromnym przestworze wody, ale jeździmy na zwykły nieduży zalew. Niestety w zalewie, który mamy "pod nosem" woda nie nadaje się do pływania. Ale o tym może innym razem.
Trzeci z kolei kufer, powstał z tęsknoty za Wielką Wodą. Grafika skojarzyła mi się z piosenką "Lowlands Low" (Mechanicy Shanty). Kufer tym razem pomalowałam lakierem jachtowym :) Lakier jachtowy jest ok pod warunkiem, że ma się dużo czasu i dużo cierpliwości. Jedna warstwa schnie dwadzieścia godzin.
A co do kufra? Zawsze można wrzucić ulubione książki takie jak "Znaczy Kapitan", "Szaman Morski", "Krążownik spod Samosierry", czy "20 mil podmorskiej żeglugi" lub awanturniczą "Wyspę skarbów".
Pozdrawiam, Kasia.
czwartek, 23 sierpnia 2018
poniedziałek, 6 sierpnia 2018
Odnawiamy obraz.
Miałam zrobić korony Matce Bożej. Od razu wpadłam na dwa pomysły.
Trzeci podsunął mi mąż. No i zrobiłam. Niestety pomimo poszukiwań nie
znalazłam formy anioła, który podtrzymuje koronę. Jedną formę mam
zrobioną, ale potrzebna jest jeszcze druga strona. Obraz był zjedzony
przez korniki i jak widać wykruszony. Sklejka, szpachla, farba i kilka
godzin. Nie licząc schnięcia. Szaty nie malowałam. Odmalowałam tylko
tło, chociaż nie miałam tego w planach. Musiałam jednak wyrównać różnicę
w kolorze.
Obraz przed:
I po:
Klient zadowolony, co i mnie bardzo cieszy. A korony - jedyne takie.
Pozdrawiam, Kasia.
Obraz przed:
I po:
Klient zadowolony, co i mnie bardzo cieszy. A korony - jedyne takie.
Pozdrawiam, Kasia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)