Zachwycona zdjęciem lalki w jakiejś gazecie, postanowiłam zrobić taką
lalkę dla mojej półtorarocznej wtedy córeczki. Owe czasopismo z
przepisem na zabawkę pożyczyłam i siadłam do pracy. Zgromadziłam resztki
przedpotopowych włóczek jakie tylko w szafie znalazłam. Radosna
twórczość wyszła koszmarnie. Bardziej przypominała narzeczoną
Frankensteina niż miłą przytulankę. Niestety córka zapałała do lalki
żywą sympatią. Córka ma w tej chwili lat osiemnaście (prawie) i na
informację co by maszkarę spalić zareagowała stanowczym sprzeciwem.
A czy Wy zrobiłyście coś równie koszmarnego, czy tylko ja byłam taka zdolna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz